Znaczenie nieba w życiu całej cywilizacji ludzkiej jest nie do przecenienia. W bardzo wczesnych organizmach społecznych zawiązywanych dobrowolnie przez wspólnotę ludzi zamieszkujących ten sam teren, niebo było domem wielkich i nieznanych bóstw. Przemiany naturalne, zmieniające się pory roku, opady atmosferyczne – gwiazdy, księżyc czy słońce. Nic z tych rzeczy nie było możliwe do wytłumaczenia w racjonalny sposób, więc zachody słońca czy zaćmienia mogły być wykorzystywane bardzo skuteczne przez kapłanów czy lokalną władzę do wspierania pewnych wierzeń czy utwierdzania ludności w przekonaniu co do swojej wielkości. Tylko naukowcy pracujący dla faraona byli w stanie przewidzieć, kiedy po raz kolejny dojdzie do zaćmienia i na tę dokładnie datę organizowali najważniejsze uroczystości państwowe w symbolice przekazywania władzy przez Boga na Niebie, Bogu na Ziemi, czyli Faraonowi.

Praktycznie każdy liczący się władca i każde imperium posiadało własnych naukowców, których odpowiednie prace miały zagwarantować całemu dworowi przewagę nad resztą międzynarodowego otoczenia. W czytaniu gwiazd i odpowiednim przewidywaniu pewnych ruchów na niebie, specjalizowały się cywilizacje egipskie czy sumeryjskie, arabskie, babilońskie, aleksandryjskie. Niebo ze swoimi rozlicznymi gwiazdami i stale zmieniającym się obrazem, musiało fascynować nie tylko matematyków. W okresie starożytnym to Grecy mogli pochwalić się najbardziej wszechstronnymi filozofami i naukowcami, matematykami czy astrologami, którzy potrafili doskonale i ponad wszelką wątpliwość dowodzić pewnych określonych prawideł życia kosmologicznego, także stosując do tego celu typowo matematyczne narzędzia.

Ciemne i jasne wieki astronomii

Średniowiecze z pewnością nie było ciekawym okresem do rozwoju wiedzy naukowej, ponieważ to Kościół miał w tamtym okresie ogromne wpływy w całym europejskim ładzie. Watykan był w stanie z powodzeniem samodzielnie organizować ogromne wyprawy krzyżowe, które rozmiarem przypominały największe wyprawy wojenne imperiów starożytnych. W świecie obracającym się wokół Boga, jakiekolwiek dochodzenie prawideł o planetach i gwiazdach było niesamowicie ryzykowne. Tym bardziej, że Kościół promował od wieków bardzo hermetyczną wizję płaskiego świata, wokół którego obraca się wszystko we wszechświecie – łącznie ze Słońcem. Wszelkie badania naukowe prowadzić musiały do stwierdzenia absolutnego absurdu tych stwierdzeń, więc niejeden autor takich śmiałych astronomicznych tez w okresie średniowiecza w najlepszej sytuacji mógł liczyć na ostracyzm, banicję lub wpis na indeks ksiąg zakazanych. Bardziej poczytni autorzy stawiający jednocześnie odważniejsze tezy, mogli liczyć nawet na rozprawę przed kościelnym trybunałem. Nie trzeba dodawać, że większość z takich rozpraw miała na celu widowiskowe zlinczowanie niewygodnych dla Kościoła tez w oczach dość prostego, by nie powiedzieć ciemnego, ludu.

Dzięki podwalinom poczynionym w starożytności, w okresie wielkich odkryć geograficznych podróżnicy byli już wyposażeni w niesamowicie skuteczne narzędzia i mapy nieba, dzięki którym możliwe było i nadal jest swobodne określenie własnej pozycji i lokalizacji. W okresie kolonializmu większość wypraw była w stanie dotrzeć na miejsce dzięki odpowiedniemu czytaniu nieba i wyznaczaniu kierunku, ale nie tylko na morzu przydaje się znajomość najbardziej podstawowych zasad odczytywania znaków na niebie.

Nowożytne przełomowe dokonania

Niewątpliwie narzędzia dostępne dla naukowców to ten element, który w kolosalnym stopniu przekłada się na sukces i postęp w odkrywaniu wiedzy. Stawianie tez i dowodzenie czegoś z matematycznych prawideł, jest w badaniu kosmosu wyjątkowo istotne. Wielu elementów człowiek nigdy nie będzie w stanie bezpośrednio zbadać czy nawet zobaczyć, ze względu na ich odległość od Ziemi i brak dostępnej aparatury pomiarowej zdolnej do uchwycenia określonych procesów. Jeszcze do niedawna istnienie fal grawitacyjnych było wyłącznie udowodnione, chociażby przez samego Stephena Hawkinga – ale wyłącznie na zasadzie wywodzenia ich istnienia z innych prawideł i wyników badań przestrzeni kosmicznej. Dla spójności teorii fale grawitacyjne po prostu musiały istnieć, ale dopiero po kilku dekadach prac nad odpowiednimi modelami badawczymi i mechanizmami pomiaru, udało się dowieść ich rzeczywistego istnienia. Ze względu jednak na to, że ziemska atmosfera odpowiednio zaburza przepływ tychże fal grawitacyjnych, konieczne jest wybudowanie odpowiedniej aparatury pomiarowej na orbicie okołoziemskiej, a w miarę możliwości nawet gdzieś dalej w przestrzeni kosmicznej. Takie projekty badawcze przewidywane są przeważnie na okres dwudziestu i więcej lat, kosztują setki miliardów dolarów, ale mają na celu pchnąć całą ludzką cywilizację po raz kolejny do przodu.

Ludzka fascynacja przestrzenią kosmiczną wydaje się całkowicie zrozumiała, czego efektem są wciąż powstające na całym świecie nowe obserwatoria. Te już istniejące centra analizy danych kosmicznych przeważnie współpracują ze sobą, tworząc coraz sprawniej działające bazy wymiany danych. Wspólne obserwowanie nieba różnymi dostępnymi parametrami z różnych miejsc na powierzchni Ziemi, gwarantuje uzyskanie o wiele dokładniejszego obrazu badanych przestrzeni, zdarzeń czy obiektów kosmicznych. Ważne jest jednak takie współdziałanie wszystkich tych obserwatoriów i centrów badań, aby w konkretnym momencie poszukiwania określonych danych, wszystkie oczy teleskopów, obiektywów i interferometrów, były skierowane w tym samym kierunku. Możliwe jest wtedy jednoczesne przeskanowanie konkretnego obiektu w wielu różnych głębiach kolorystycznych, długościach fal radiowych i uzyskać dzięki temu zdecydowanie dokładniejszy obszar.

Obecnie trafią prace nad stworzeniem takiego globalnego połączonego systemu, w ramach którego wszystkie przystępujące do projektu obserwatoria na świecie – w tym trzy w Polsce – wysyłały by swoje pomiary do jednej wspólnej centrali obróbki tychże danych. Już teraz, w momencie włączania kolejnych uczestników do system, szacuje się, że wkrótce dane z badania kosmosu przez całą tą sieć będą czterokrotnie przekraczały liczbę danych generowanych aktualnie w całym ruchu Internetowym. A to oznacza niesamowite nakłady finansowe na stworzenie odpowiedniej infrastruktury strumieniowego błyskawicznego wysyłania i pobierania danych. W szczególności zaś ulokowane na terenie krajów Beneluksu centralne obszary obliczeniowe i archiwizacyjne systemu LOFAR wymagały takie zaprojektowania, aby radzić sobie z niewyobrażalnymi ilościami spływających informacji.